Wrześniówka pod żaglami w Chorwacji

Jak co roku załoga Tropical Sailing wyruszyła w niezwykłą, żeglarską podróż wzdłuż wybrzeży Chorwacji. Nasza flotylla liczyła 8 jachtów, na której znalazło się 75 uczestników.

Tym razem nasza wyprawa rozpoczęła się w Elblągu, skąd wystartował autokar. Przemierzając Polskę, kompletowaliśmy załogi w Warszawie oraz w okolicach Rybnika. Pomimo wątpliwej sytuacji politycznej, przejazdy na granicach nie przysporzyły nam żadnych problemów. Po kilkunastogodzinnej podróży dotarliśmy do celu – Marina Kaštela powitała nas 33-stopniowym upałem oraz dziesiątkami wznoszących się w marinie masztów.

Po odebraniu jachtów, nadszedł czas na zaokrętowanie na naszych jednostkach, wśród których znalazły się Dufour 385 Grand Large, Dufour 455 Grand Large, Delphia 40.3, Cyclades 43.4 oraz największy Bavaria 51 Cruiser. W ramach rozpoczęcia niezwykłej podróży, pierwszy dzień w Chorwacji zaczęliśmy od wielkiej, integracyjnej imprezy na jachtach, stojących tuż obok siebie. 

Pomimo niekorzystnych prognoz pogody, niedziela okazała się całkiem przyjemna. Zapowiadana Bora przyszła do mariny w nocy, przez co jej pozostałości w ciągu dnia były dla nas bardzo łaskawe. Obraliśmy kierunek na Primošten, jednak w związku z organizowanymi tam regatami zacumowaliśmy w pobliskiej Marinie Kremik. Chcąc pożytecznie spędzić ciepły wieczór, zebraliśmy większą grupę i udaliśmy się na zwiedzanie Primoštenu (niecałe 4 kilometry od naszej mariny). Po krótkim spacerze wąskimi, otoczonymi kamieniami uliczkami, dotarliśmy do miejsca The Legends Pub, gdzie powitała nas muzyka na żywo.

Kolejnym punktem naszego programu był Szybenik. Wpływając do kanału, ujrzeliśmy niezwykłe widoki stromych, porośniętych trawami, kamienistych stoków. Po przycumowaniu do mariny, każdy miał czas dla siebie – większe grupy udały się na zwiedzanie miasta, niektórzy preferowali relaks i dyskusje na jachtach.

Wtorek był jednym z najbardziej niezwykłych dni – od rana nasza flotylla wypłynęła w kierunku Skradinu. Cudowna pogoda jeszcze bardziej zachęciła nas do odwiedzenia magicznego miejsca, jakim jest Park Narodowy Krka.

Będąc w Chorwacji nie można go pominąć! Do parku przywiózł nas lokalny prom, który kursuje co godzinę ze Skradinu. Po zakupieniu biletów wyruszyliśmy na spacer, gdzie urzekły nas rajskie widoki – strome wodospady, u podnóża których wodnych kąpieli zażywają turyści, strome zbocza oblane hektarami zieleni, przeźroczyste rzeki z ławicami ryb, rosnące na wyciągnięcie ręki smokvy czy też urokliwe XIX-wieczne domki i pozostałości elektrowni wodnej. Kilkugodzinny pobyt w parku pobudził nasze zmysły do tego stopnia, że musieliśmy się udać z powrotem na nasze jachty, na mały podwieczorek. Na niektórych jachtach można było skosztować muli, na innych klasyczne kanapki. Wieczorem udaliśmy się do jednej z lokalnych restauracji, gdzie spróbowaliśmy wieprzowej peki.

Kolejnego dnia obraliśmy kierunek na Rogoznice. Kilka jachtów przycumowało przy kei miejskiej, inne w nowoczesnej Marinie Frapa. Wieczorny spacer wzdłuż nabrzeża, wyborne grillowane ośmiornice serwowane w restauracji „Ancora” oraz niezwykła atmosfera miasteczka były idealnym zakończeniem tego dnia.

Czwartkowy poranek rozpoczęliśmy od zmagań z silnym wiatrem i deszczem, które przyszły do nas wraz z nocną burzą. Na szczęście po wypłynięciu z marin, deszcz ustąpił i mogliśmy obrać kierunek na Trogir oraz Drvenik Veli. Załogi, które postanowiły zatrzymać się w Drveniku, mogły rozkoszować się zaciszną i odosobnioną zatoczką, pozostali chłonęli uroki historycznego miasta Trogir. 
W Trogirze przy nabrzeżu powitała nas niezwykła fortyfikacja Tvrđava Kamerlengo, gdzie ze szczytu rozpościerał się widok na całą okolicę. Spacerując po mieście, wspięliśmy się na wieżę Katedry Św. Wawrzyńca, odwiedziliśmy lokalny targ z miejscowymi specyfikami oraz spróbowaliśmy tutejszych potraw w jednej z restauracji tuż przy nabrzeżu. Późnym popołudniem wyruszyliśmy w dalszą podróż.

W piątek wypłynęliśmy w kierunku mariny Kaštela, która była naszym ostatnim portem. Po drodze zrobiliśmy dłuższy przystanek w spokojnej zatoczce na kąpiel w lazurowej, 23-stopniowej wodzie. W marinie po spożyciu samodzielnie przygotowanej kolacji, część załóg rozpoczęła pożegnalną biesiadę na jachtach, inni postanowili wyruszyć na podbój Splitu (oddalone niecałe 15 km od mariny). Miasto Split tętniło życiem. Liczni turyści i miejscowi przechadzali się wąskimi uliczkami. Tuż przy katedrze Świętego Duje można było spędzić spokojną chwilę na uroczym placu, gdzie przygrywała muzyka na żywo. Ku naszemu zdziwieniu, w niepozornych ulicznych zakamarkach kryły się przepełnione ludźmi knajpy. Spacerując wzdłuż promenady trafiliśmy do lokalu, gdzie pochłonęliśmy się w tańcu. Nieco po północy, wróciliśmy do mariny, gdzie dołączyliśmy do wspólnego imprezy pożegnalnej z pozostałymi załogami.

Po nocnym biesiadowaniu, sobota rozpoczęła się od wczesnego zdania jachtów i pakowania bagaży do autokaru. Pożegnaliśmy lazurowe wybrzeże Chorwacji mając w pamięci niesamowicie spędzony tydzień w towarzystwie wyjątkowych ludzi.

Już na przełomie kwietnia i maja 2016 Tropical Sailing zaprasza do udziału w Majówce pod Żaglami, podczas której flotylla odwiedzi najpiękniejsze miejsca Dalmacji.

Relację z wyjazdu, który odbył się w terminie 18-27 września 2015 napisała Natalia Czapska.

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*